Gorąca Siódemka
Rekordy temperatury i równie gorąca atmosfera. I choć stali bywalcy „Spotkania Pojazdów Zabytkowych Na ziemi Noteckiej” wspaniałej atmosfery mogli być pewni – to temperatura realna nieco zaskoczyła i uczestników imprezy i ich wiekowe już samochody. Gotujące się chłodnice, pęknięte gumy w układzie chłodzenia i lekko niedomagające gaźniki dodatkowo uatrakcyjniły wspaniały, siódmy już zlot u Bikera, Dorotki i Czesia.
W sobotę na czarnkowskim rynku zameldowała się ekipa prawie czterdziestu zabytkowych aut. Od małych Fiatów, przez najliczniejsze na tej imprezie Syreny i Warszawy aż po stare Mercedesy czy luksusowe amerykańskie vany i limuzyny. Rodzynkami były ponad 55 letnia Syrena 101 czy jeden z 6 tys. zmontowanych w Polsce fiatów 127p. No i wakacyjny zestaw Syrena 105 Adama z Łodzi z przepięknie utrzymaną Niewiadówką czyli przyczepą campingową 126N. Co ciekawe – ten komplet nie służy tylko do zlotowego pokazywania, ale Adam z Rodziną używa go do nawet do kilkusetkilometrowych weekendowych wypraw po Polsce. Wszystkie te pojazdy w sobotnie przedpołudnie były atrakcją dla mieszkańców wielkopolskiego Czarnkowa. Spotkanie z nimi i ich właścicielami dla starszych było okazją do wspomnień a dla młodszych –kopalnią wiedzy o historii motoryzacji i być może pożywką dla kiełkującego weterańskiego „fioła” . Tu wybrano też miss elegancji. Wśród polskich aut została nią biało czerwona Syrenka 101 Benia z Nekli a wśród importowanych marek czarna wołga pana Henryka z Ujscia, model Gaz-21 z rączym jeleniem na masce. Burmistrz Czarnkowa wybrał też najbardziej znaczące auto rajdu. Była to Syrena 104 Marcina z Poznania, która wyraźnie znaczyła…. teren pod sobą. Na szczęście ani będące pod ochroną robaczki ani dotowania unijnie płyta rynku nie ucierpiały – bo uczestnicy rajdu przezornie zadbali o kartonowe podkładki pod silniki…..
Po wystawie start rozgrzanych słońcem aut i załóg (termometry w samochodach pokazywały nawet 50 stopni) na wycieczkę po przepięknej ziemi noteckiej. Szczególnymi atrakcjami były przeprawa promowa przez Noteć i malownicza polana w Piłce, gdzie prawie czterdzieści lat temu biwakował podczas kajakowego spływu ówczesny kardynał, a wkrótce Papież Karol Wojtyła. Do tego boczne drogi i fragmenty leśnych, gruntowych ścieżek. Na nich szczególnie Syrenki ochoczo się gotowały – aż do pęknięcia gumowej „gruszki” w najstarszej 101. Ale niezawodna „srebrna”, choć w tym wypadku w czarnym kolorze uniwersalna taśma pozwoliła na dalszą jazdę. A warto było, bo w leśnym wigwamie w Puszczy Noteckiej czekały pyszny bigos, kiełbaski i zimne napoje przygotowanie przez Bikera i jego Mamę. Wieczorem jeszcze tradycyjna wizyta na dniach Wielenia ….i coś na co stali bywalcy Noteckiego zlotu czekają z niecierpliwością. Wieczorno-nocna rajdowa biesiada u Bikera. Jako, że organizatorzy zlotu Biker, Dorotka i Czesiu to restauratorzy – to ten punkt programu niewiele różni się od polskiego wesela. Jedzenie, tańce, zabawy, tort czy płonący prosiak - nie brakowało niczego. Bo i znalazła się prawie młoda para. Tej nocy bowiem Małgosia i Marian z Poddębic, załoga Warszawy 223 obchodzili grubo ponad trzydziestą rocznicę ślubu. Do tego Czesiu – współorganizator zlotu kończył właśnie 60 lat – wiec było co świętować…..
No i zbyt wczesny niedzielny poranek. Na szczęście tego dnia leniwy pobyt w marinie „Yndzel” w Drawsku. Z kajakami, plażą i cieniem w pobliskim lasku. I niestety czas pożegnań stałych uczestników zlotu i tych nowych, którzy jak zdobywcy pucharu dla najliczniejszej załogi, czyli ekipa „kanciaka” 125p z Unisławia już zapowiadali przyjazd do Huty i Wielenia za rok. I do ósmego zjazdu odliczają nam teraz czas pamiątkowe zlotowe zegary a wspomnienia wracają z każdy łykiem z indywidualnych zlotowych kubków, które uczestnicy dostali na pamiątkę….
P.S Gratulacje dla Pawła z Komorzewa, który jadąc sam Syreną 105 wygrał generalną klasyfikację rajdu.
Mikołaj Żuławski
KMSiW
Prywatna relacja uczestnika rajdu Adama Noparta "Vikadan"
RELACJA HUTA-WIELEŃ 2014
Wakacje w pełni, to też w lipcu tradycyjnie już po raz VIII spotkali się miłośnicy pojazdów zabytkowych na ziemi Noteckiej. Impreza przyciąga z każdą edycją coraz to większą rzeszę pasjonatów motoryzacji. Zarówno właścicieli Syren, Warszaw jak również innych marek przepięknych pojazdów. A to wszystko za sprawą wspaniałego rodzinnego klimatu, jaki tworzą organizatorzy Klubu Miłośników Syren i Warszaw.
Część uczestników przybyła już w piątkowe popołudnie, a ze względu na rekordową ilość uczestników zakwaterowani byli w kilku pensjonatach. Łódzkie załogi jak zawsze korzystają ze sposobności zwiedzania po drodze szeregu atrakcji. Jedną z nich była zabytkowa wozownia i Zamek w Kórniku, w którym to wciąż panuje nieodzowny element z czasów PRL-u. (filcowych łapci na obuwie do polerowania podłóg) Między innymi znajdują się tam drzwi do miasta Łodzia z herbem. (Tak wcześniej nazywało się obecne miasto Łódź) ·Natomiast na porcelanie i zastawie w gablocie można dostrzec ówczesny herb miast Nekla. Kolejnym punktem zwiedzania był Pałac w Puszczykowie oraz Muzeum. Podczas jazdy nie obyło się bez kilku drobnych przygód – Królowa złapała gumę, a domek na kółkach też nie pozostał obojętny, również dał się we znaki jadąc w zestawie z usterką kółka manewrowego.
Na trasie, co rusz to doganiały nas kolejne załogi. Piątkowe popołudnie i wieczór kilkoro uczestników spędziło u Dorotki i Czesia przeobrażając wizytę w mały campingowy piknik, co w znaczny sposób zrekompensowało wszystkie trudy z trasy, a zmęczenie minęło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Przygotowując się do sobotnich konkursów mieliśmy sposobność przedpremierowego skorzystania z alko gogli, które to imitują stan po spożyciu alkoholu i szczerze mówiąc nie jest to łatwe zadanie. Nie omal skończyło się to kolizją Wigry-3 z Fiatem 126p. Domowa jajecznica z dwóch tuzinów to tylko początek kulinarnych wspaniałości, jakie mogliśmy zasmakować w promieniach porannego słońca, które nas przywitało i rozpieszczało przez cały weekend. Krótka odprawa i wyjazd na rynek w Czarnkowie z prezentacją aut, oraz konkursy i zabawy. Ponad 30 załóg - rekordowa ilość uczestników, która to w pełnym słońcu nie szczędziła trudu prób maszerowania a nawet prowadzenia roweru w alko goglach i narko goglach. O ile próba prostego marszu już dawała znaczny problem z utrzymaniem równowagi, to podczas prowadzenia roweru niewielu odważyło się na wykonanie zadania. Zabawa miała na celu przestrzec uczestników jak również licznie zgromadzonych mieszkańców, którzy również czynnie brali udział w zabawie, iż nie są to żarty. Zdecydowanie NIE PROMUEMY takiego stylu jazdy – jedynie przestrzegamy przed jego skutkami. „STOP PIJANYM KIEROWCOM” – pod takim hasłem odbywało się tegoroczne spotkanie.
W konkursie na najładniejszą Syrenkę - Warszawę wygrała Syrena 101 z 1957 roku Bernarda Kaczmarskiego, oraz auto innej marki - czarna Wołga kolegi Henryka Ukleja . Puchar i gratulacje wręczył Burmistrz Czarnkowa Franciszek Strugała, który również został obdarowany klubowymi gadżetami. Pierwszą swoją nagrodę otrzymał również kolega Marcin i Stasiu Misiak z Syreną 104, która to najznaczniej pozostawiła swoją obecność na płycie rynku.
Pamiątkowe zdjęcie i wyjazd na 40-kilometrową trasę rajdu do Wielenia, po drodze zmagając się z zadaniami i zwiedzaniem licznych atrakcji. Pierwszą z nich było precyzyjne zatankowanie 1-litra paliwa, z której wszyscy chętnie korzystali oraz krótka przeprawa promem przez rzekę Noteć. Trasa wiodła nas do miejsca, w którym odpoczywał niegdyś Jan Paweł II w sierpniu 1977r w Puszczy Noteckiej nad jeziorem Białym. Na odpoczynek zebrało się również naszym Syrenkom, które to pokazały swoje kaprysy, najpiękniejsza 101 oraz R20, lecz w bardzo szybkim tempie zostały usprawnione przez ekipę Małego Fiata - Michała i Anię,
co zaowocowało, iż „EKL” - Ekskluzywny Klub Laweciarzy nie pozyskał nowych członków, choć sam kilkakrotnie zaglądał pod maskę swojej militarnej Bosto. Kolejny punkt zabawy na trasie to „Pit-Stop” szybka zmiana koła – konkurencja, z którą zmagali się piloci. Śmiechu było przy tym, co nie miara, gdyż każda załoga prawiła psikusy kolejnym zawodnikom np. nakręcając dodatkowe nakrętki – kontrę lub je chowając. Trasę zakończyliśmy w Nadleśnictwie Potrzebowice, krótką prelekcją oraz obiadem na łonie natury. Królowa Szos znów dała znać o sobie, tym razem zarzucając świece lekkim nagarem.Szybkie czyszczenie i dalej w trasę paradą do Wielenia na krótką wystawę i słodki poczęstunek. Tutaj uczestnicy prezentowali swoje auta biorąc udział w konkursie elegancji. Na 101-kę nie było mocnych, to też koga Beniu po raz kolejny odebrał nagrodę, którą wręczył Kazimierz Wnuk – rzeczoznawca PZM pojazdów zabytkowych, a piękno Mercedesa, 123 ·którym przyjechał kolega Tomasz Nowak doceniła Pani Alicja - Dyrektor Domu Kultury.
Na zakończenie intensywnego dnia, pełnego wrażeń przejechaliśmy do lokalnego kościoła na krótką modlitwę i poświęcenie pojazdów. Wieczorna biesiada u Bikera to już kwintesencja dobrego stylu i smaku. I niech się schowają te wszystkie telewizyjne programu kulinarne (niech jadą sobie na urlop), ·bo to, co mogliśmy skosztować to niczym podniebna rozkosz dla podniebienia i długo by opisywać wszystkie serwowane dania i zakąski, a kto chciałby spróbować takich kosztowności w przyszłości niech się nie waha przyjechać na kolejne spotkanie pojazdów zabytkowych do Ziemi Noteckiej.
Podczas zabawy zostały wręczone nagrody za :
- I miejsce rajdu zajął Paweł Nowak z Syreny 105, II miejsce dla Darka - załogi Mini Moris.
Najdłuższą trasę dojazdu z Norwegii pokonał Stefan z rodziną – Syrena 105 z Bydgoszczy ·a najdalszą krajową drogę przemierzał z Gdyni Marcin Popow – Fiat 125p.
Puchar dla najliczniejszej załogi przypadł ekipie z Chełmna – Fiat 125p.
natomiast pechowcem rajdu z najliczniejszymi usterkami zmagała się załoga R-20 Tomasz Grabus. Łódzka załoga Fiata 126p. Ania i Michał otrzymali upominek, jako najmłodsza załoga spotkania, a dla wszystkich uczestników imprezy dodatkowo pamiątkowe zdjęcia i upominki.
Wisienką na torcie (dosłownie i w przenośni) był Jubileusz 60-lecia Czesia,
któremu składamy serdeczne życzenia, zdrowia i wytrwałości w kolejnych edycjach spotkań.
Zabawa trwała niemal do białego rana i z małym opóźnieniem po wybornym niedzielnym śniadaniu uczestnicy udali się na przystań Yndzel w Drawsku, na którym to wypoczywaliśmy zażywając kąpieli słonecznych, wodnych i korzystaliśmy z kajaków, łódek, a nawet małego rejsu statkiem. Długie rozmowy, wymiany poglądów i wzajemnych życzliwości oraz pomocy przy drobnych naprawach jak i wzajemna wymiana doświadczeń podczas przeprowadzanych remontach napraw czy drobnych usterek owocowała wymianą doświadczeń i poznaniem nowych znajomości. Wszystko, co dobre szybko się kończy, nadszedł czas powrotów. Gdy jedni pili już wieczorną kawę po powrocie, to załogi z Polski Centralnej przemierzały szlak drewnianych kościołów trasą do Gniezna. Kolejne przygody i zmagania z remontami ulic - objazdami zaowocowały nadmiernym zużyciem paliwa, co przełożyło się, iż miejscowości Sławno zabrakło nam benzyny. Szybka pomoc mieszkańców i po kwadransie dalej ruszyliśmy w trasę, dobijając do Portu po około 10 godz. jazdy tuż przed północą przemierzając łącznie nieco ponad 740 km.
Serdecznie dziękujemy za tak miło spędzony weekend w wyśmienitym towarzystwie.
Do miłego zobaczenia na kolejnych rajdach, spotkaniach i zlotach.
Adam Nopart „Vikadan”