III PIKNIK NEKIELSKIEGO KLUBU MIŁOŚNIKÓW SYREN I WARSZAW ŁÓDŹ 2014
Centrum Polski, trzydzieści aut i trzy dni trzy dni wspanialej zabawy. Tak najkrócej można podsumować tegoroczny, specjalny bo jubileuszowy, w dziesiątą rocznicę powstania klubu, piknik nekielskiego Klubu Miłośników Syren i Warszaw. Nekielskiego już w dużej mierze z powodu siedziby stowarzyszenia, bo przez dziesięć lat KMSiW zdobył członków i sympatyków w całej Polsce, a nawet poza jej granicami. I stąd pierwszy raz piknik zorganizowany został poza Wielkopolską. Padło na Łódź, bo to i centrum kraju – wiec wszystkim łatwo dojechać a i Syreniarzy i Warszawiarzy chętnych do ciężkiej pracy organizacyjnej nie brakuje. Był to strzał w dziesiątkę.
Piknik ściągnął uczestników z całej Polski od Czarnkowa, Nekli i Poznania przez Warszawę, Chełmno, Olsztyn i Białystok aż po Rudę Śląska. Piknik z założenia jest zabawą dla wszystkich miłośników klasyków. Stąd w bazie rajdu zameldowały się też duży i mały Fiat, Wartburg, klasyczne Citroeny czy Land Rover i strażacki Żuk. Część przyjechała na cały piknik. Inne wjechały na jeden dzień z "bratnią" i „siostrzaną” w zależności od marki i kierowcy wizytą. Kolumna tak niecodziennych pojazdów przez dwa dni czerwcowego weekendu była na pewno jedna z łódzkich atrakcji. Naszych samochodów w czerwcowy weekend nie dało się nie zauważyć na ulicach miasta. Bo dzięki łódzkim organizatorom i równocześnie lokalnym patriotom kolumna kilkudziesięciu zabytkowych aut pojawiła się zarówno w najbardziej znanych jak i wyjątkowo urokliwych zakątkach miasta. Adam „Vikadan” z łódzkiej Syreny 105 i jego koledzy postanowili pokazać nam Łódź całkowicie inną od zwyczajowych wyobrażeń o szarym, przemysłowym ośrodku.
W sobotnie przedpołudnie nasze zabytki techniki stały się na kilka godzin częścią ekspozycji łódzkiej Białej Fabryki. Trzeba przyznać, ze na tle imponujących murów dawnej fabryki Geyera nie prezentowały się najgorzej. Były też sporą atrakcją dla turystów odwiedzających Muzeum Włókiennictwa i skansen łódzkiego budownictwa drewnianego. A pytania o historię naszych aut na fabrycznym dziedzińcu padały nie tylko od Polaków, ale i Niemców czy Hiszpanów, których przyciąga jedna z najstarszych na polskich terenach dawnych fabryk. Dla nas atrakcją była możliwość obejrzenia dawnych maszyn tkackich w ruchu zbudowanych jak Syrena z „przepiękną siłą prostoty”. Uczestniczki imprezy raczej skupiły się na wystawie strojów z różnych epok i wystawie haftu krzyżykowego, gdzie wśród wyczarowanych tą metodą obrazów zabrakło niestety wytworów polskiej motoryzacji. A dzieci przepadały, co chwilę a to drukując wzory na tkaninie, a to na interaktywnej wystawie, na której zresztą jak dzieci bawili się też ich rodzice…..
Syren i Warszaw nie mogło zabraknąć też na głównej łódzkiej promenadzie. Nasze auta były jednymi z pierwszych, które swym przejazdem „ochrzciły”, miejmy nadzieję, ze nie olejem wyremontowaną właśnie ulicę Piotrkowską. A wszystko dzięki specjalnej zgodzie na wjazd na deptak mających patronat nad naszym piknikiem władz Łodzi. Wieczorem cała kolumna wróciła do położonej w Arturówku w Lesie łagiewnickim bazy rajdu. Swoją drogą, niewielu z nas wiedziało przed rajdem, jak zielonym miastem jest Łódź i że w swoich granicach ma jeden z największych miejskich lasów w Europie. Wieczór a w wielu przypadkach znaczna część nocy to tańce, rozmowy o technice, historii i nie tylko….. Ale z rozsądkiem, bo nauczeni łódzkiej punktualności załogi zrywały się niedzielnym świtem by zgodnie z planem wyruszyć do Manufaktury. Potężnego kompleksu przemysłowego Izraela Poznańskiego, który od parunastu lat jest oprócz muzeum jest też jedną z największych galerii handlowych i jednym z najruchliwszych miejsc w mieście. Tam na dziedzińcu dawnej fabryki nasze samochody były znów atrakcją. Zdjęcia, wywiady, sława….. A przy okazji szybkie zwiedzanie pałacu najbogatszego niegdyś łódzkiego fabrykanta. Jak mówi legenda pałac zbudował we wszystkich stylach, bo było go na to stać…. Dziś na zwiedzających i sale reprezentacyjne i prywatne gabinety oraz pokoje robią ogromne wrażenie.
Niestety trzy dni zlotu minęły w okamgnieniu. Po sytym objedzie grupy zabytkowych aut znów rozjechały się we wszystkie rejony Polski. Ale przynajmniej część z nich szykuje się już do przyszłorocznego Europejskiego Rajdu Syren i Warszaw do….. Pst. Jeszcze jest to tajemnicą. A nam zostały przepiękne wspomnienia, własne galerie zdjęć i relacje łódzkich gazet, portali, radia i telewizji, które szeroko informowały o naszym Pikniku.
Mikołaj Żuławski KMSiW
Zarząd KMSiW z Nekli pragnie serdecznie podziękować koledze Adamowi Nopart za zorganizowanie w Łodzi III PIKNIKU NEKIELSKIEGO KLUBU MIŁOŚNIKÓW SYRENY I WARSZAW .
Szczególne podziękowania za pomoc kierujemy także do Agnieszki i Rafała Sadowskich właścicieli agencji reklamowej Agraf którzy od lat wspierają nas przy organizacji imprez krajowych i europejskich.
Zarząd KMSiW